piątek, 13 marca 2015

Bulgaria bialo-czerwona



3. marca minął rok naszej bułgarskiej przygody. Wtedy wylądowaliśmy na sofijskim lotnisku, aby obejrzeć wszystko i sprawdzić pod kątem użyteczności dla rodziny z dwójką dzieci. Bułgaria nas zaczarowała i odtąd nic już nie było jak dawniej. Ale o tym kiedy indziej…
Powitani zostaliśmy serdecznie na lotnisku a wokół naszych nadgarstków zostały owinięte biało-czerwone wełniane bransoletki, bynajmniej nie na cześć polsko-bułgarskiej przyjaźni, ale z okazji Baby Marty. 1 marca to w Bułgarii piękne święto. Coś w rodzaju pożegnania zimy i powitania wiosny. Baba Marta, to uosobienie miesiąca marca. Baba Marta jest dość humorzasta. Może przynieść lato a nastepnego dnia obfite opady śniegu. Dlatego tez życzy się 1. Marca „szczęśliwej Baby Marty”. Szczęśliwej, czyli Mało humorzastej, niech przyniesie już tylko lato. Obdarza się przy tym wszystkich (!) bialo-czerwonymi drobiazgami. Kolor bialy symbolizuje siwe włosy, a czerwony rumieńce, czyli symbol zdrowia. Jest to wiec amulet, który zaklina długie życie w zdrowiu. Martynice daje się każdemu, kogo się lubi (!), nosi się je dopóki nie zobaczy się pierwszego bociana, jaskółki lub kwitnącego drzewa. Wtedy zawiesza się Martynice na tym drzewie.
Obyczaj jest niesamowicie sympatyczny. Dla mnie niesamowite jest to, ze Martynice noszą WSZYSCY. Od prezydenta przez stewardesy, lekarzy, kasjerów po po bezdomnych. Zwierzęta oczywiście tez.
Ostatni tydzień lutego jest dość spektakularny, bo wszystkie ulice obstawione sa wielometrowymi straganami, na których można kupić Martynice wszelkiej maści. Duże drzewa przystrajane sa na bialo-czerwono. W tym roku nie dałam rady nic sfotografować. Posłużę się wiec zdjęciami znalezionymi w sieci. Autorzy sa niejasni, wiec jeśli ktoś rozpozna swoje zdjęcie, proszę o komentarz, chętnie dodam autorstwo.
Dla mnie to święto ma dodatkowy podtekst. Barwy bialo-czerwone obsadzone sa w mojej glowie jednoznacznie, wiec czuje trochę świętowanie polskości w Bułgarii.

Chcecie zobaczyć moja Martynice? W tym roku zaszalałam (Figury wykonane sa z welny naturalnej i sa wielkosci okolo 80 cm) big is beautiful :)





2 komentarze:

  1. Fajny zwyczaj, taki jednoczący. Szkoda, że u nas tak się nie robi. No a Twoja Martynice cudne! Przypominają takie słomiane, albo sznurkowe, bardzo słowiańsko się kojarzą :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wlasnie taki niewymuszony i jednoczacy. A Martynice przypominja mi troche Marzanny. Slowianskie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń