czwartek, 12 lutego 2015

Pan tu nie stał, czyli w kolejce po miły wieczór



Sivka zadała konkretne pytanie. Ile zarabiają ludzie w Bułgarii? I znowu, tak samo jak z ogólną odpowiedzią na pytanie „jaka jest Bułgaria?”, jest cieżko.
Ogólnie zarabiają bardzo mało. Średnia pensja lekarza szpitalu wynosi około 400€, podobnie nauczyciela. Najwyższa państwowa emerytura wynosi 500 leva, niezależnie od tego, ile zarabiałeś pracując. Najwyższa!! Praktycznie jest tak, że są emeryci z 300 leva miesięcznie. Są oczywiście i tacy, którzy zarabiają niebotyczne pieniądze. Nie chce wiedzieć dokładnie, w jaki sposób to się dzieje. Kupują potem całe części nabrzeża nad Morzem Czarnym, dają dziecku wille nad morzem na 9. urodziny, budują kiczowate posiadłości z budką dla portiera i murem zakończonym drutem kolczastym i dłubią w nosie jadąc na czerwonym świetle wielkim samochodem z przyciemnionymi szybami. No i są tacy, którzy nic nie zarabiają. Mieszkają w makabrycznych warunkach, jedzą, co znajdą i mają kilkanaścioro dzieci.
Ceny są porównywalne do cen w Polsce. Przynajmniej w Sofii. Na wsiach jest inaczej, na prowincjach jest taniej. Taniej, ale nie za darmo. Ogólnie nie chciałabym zamienić się z Bułgarami. Ciężkie mają życie, nie mogą liczyć na pomoc Państwa. Bardzo silnie działają tu jednak więzy rodzinne, przyjacielskie. Jakoś ludzie dają rade.
Ale nie rozumiem tego świata. W Sofii jest mnóstwo wielkich, nowoczesnych i bardzo drogich galerii handlowych. Są większe i pokaźniejsze niż w Hamburgu. Zawsze pełne. Ludzie ubrani bardzo elegancko, czasem trochę na pokaz, na co dzień nieco weselnie, rzadko w moim guście, ale z dbałością o każdy szczegół. To, co się widzi nie przystaje do informacji o dochodach. Nie mam pojęcia jak oni to robią.
Ludzkie pojęcie przechodzi ilość restauracji, restauracyjek, barów i knajpek. Wszystkie pełne. Raz umówiłam się z koleżanką w środę wieczorem na wyjście. Byłyśmy w kilku miejscach i wszędzie było pełno! Nie było miejsc. Musiałyśmy stać w kolejce. Środa wieczór.
Bo oni żyją, moi drodzy. Żyją tu i teraz. Jak mają, to wydają. Na miły wieczór nigdy nie żal. A jutro? Przyjdzie bieda, będzie rada. Jakoś to będzie. Maja specyficzną kultur€ wychodzenia „na miasto”. Nawet, jeśli kasy nie ma, znajdzie się jeden awaryjny grosik przy duszy, który zostanie wydany na kawę w kawiarni z psiapsiółką. Bo w domu to nie to samo.  
Z drugiej strony, oni mieszkają przeważnie w niewielkich mieszkaniach wielopokoleniowo. Żeby pogadać ze znajomymi, trzeba wyjść.
Bułgarzy wychodzą grupą do restauracji, zamawiają frytki domowej roboty (do wyboru w gramaturze 500g lub 1kg!!) w wielkiej szklanej misce posypane ich najpyszniejszym, białym serem feta. I siedzą tak w pięć osób przy tej misce cały wieczór. Do tego pije się wino po bułgarsku. Ja tez przejęłam ta metodę, bo mi się bardzo podoba. Otóż zamawiasz lampkę białego wina i dostajesz do niej szklankę z kostkami lodu. I tak siedzisz, sączysz i dorzucasz kostki. Spędzisz wieczór przy lampce wina. Można? Można. I kelnerzy nie patrzą na nikogo dziwnie. To jest normalne. Może dlatego ludzie sa bardziej wyluzowani, pogodniejsi.


Na zdjeciu: kolejka do restarucji Happy w centrum handlowym we wtorek o godzinie 20:00. Restauracja jest bardzo duza, miesci wielu gosci.

3 komentarze:

  1. To jest taka mentalność postkomunistyczna, że jak była bieda, a jest trochę więcej, to się kasą szpanuje. Na Ukrainie podobnie - mega kontrast między totalną biedą, chatami ledwo stojącymi, rozklekotanymi autami z lat 70, a megawypasionymi furami, facetami ociekającymi złotymi ozdobami, kicz taki... A w BułgariI - byłam w nadmorskiej miejscowości Sveti Vlas. Tam rządził taki jeden bogacz, mafiozo, wszystko do niego należało, jachty w marinie, wille. Nawet potem o nim oglądałam reportaż w polskiej TV. A tacy normalni Bułgarzy przypominaja mi Polaków, przynajmniej mnie i moich znajomych z młodych knajpianych lat. Też się tak z niczym szło do knajpy i robiło zrzutę, piło jedno piwo trzy godziny :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mamy z Bulgarami wiele wspolnego ale jednoczesnie rozni nas sporo. Powiedzialabym, ze "wschodniosc" jest wspolna, ale Bulgarzy sa jeszcze mocno poludniowi. Tego nam czasem brakuje. Jednak pewnie Polska nie bylaby tam, gdzie jest, gdyby Polacy byli Bulgarami. Uff, ale mi sie prawda absolutna wyklula :D

    OdpowiedzUsuń