Lotnisko
Fryderyka Chopina w Warszawie. Okres poświątecznych powrotów. Rodziny z
dziećmi, single, emeryci, obcokrajowcy i rodacy udają się we wszystkie możliwe kierunki
Świata, najczesciej Londyn, Dublin, Düsseldorf. Powsinogi zmierzają dziarskim krokiem do familijnego stanowiska check-in.
Dzieciaki wchodzą na podest z pingwinem, który umożliwia im obserwacje całego
procesu oddawania walizek, sprawdzania dokumentów itp., a nas uwalnia od konieczności
musztrowania ich, bo są zajęte i nie plączą się miedzy nie naszymi nogami.
Pani wyraźnie zmęczona wita się z dziećmi, uśmiecha nieszczerze i pyta
je, dokąd lecą. Dzieciaki odpowiadają zgodnie: „do domu, do Sofii!”. Na co pani
uśmiecha się z lekkim politowaniem, ze takie nierozgarnięte
dzieci, nawet nie wiedzą, dokąd lecą, zwraca się do
mnie i pyta: „Dokąd państwo lecą?”. Odpowiadam pani z bardzo leciutkim przekąsem:
„Do Sofii, to takie miasto w Bułgarii”. A dzieciaki chórem: „PRZECIEŻ WŁAŚNIE
MóWILIŚMY!!!”
Pani zrobiło się mam
nadzieje trochę głupio.
Ale kto by
uwierzył, że leci się do Sofii, do domu. No kto???
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz