sobota, 3 stycznia 2015

Zawsze jak nieludzie



Lotnisko Fryderyka Chopina w Warszawie. Okres poświątecznych powrotów. Rodziny z dziećmi, single, emeryci, obcokrajowcy i rodacy udają się we wszystkie możliwe kierunki Świata, najczesciej Londyn, Dublin, Düsseldorf. Powsinogi zmierzają dziarskim krokiem do familijnego stanowiska check-in. Dzieciaki wchodzą na podest z pingwinem, który umożliwia im obserwacje całego procesu oddawania walizek, sprawdzania dokumentów itp., a nas uwalnia od konieczności musztrowania ich, bo są zajęte i nie plączą się miedzy nie naszymi nogami. Pani wyraźnie zmęczona wita się z dziećmi, uśmiecha nieszczerze i pyta je, dokąd lecą. Dzieciaki odpowiadają zgodnie: „do domu, do Sofii!”. Na co pani uśmiecha się z lekkim politowaniem, ze takie nierozgarnięte dzieci, nawet nie wiedzą, dokąd lecą, zwraca się do mnie i pyta: „Dokąd państwo lecą?”. Odpowiadam pani z bardzo leciutkim przekąsem: „Do Sofii, to takie miasto w Bułgarii”. A dzieciaki chórem: „PRZECIEŻ WŁAŚNIE MóWILIŚMY!!!”
Pani zrobiło się mam nadzieje trochę głupio.
Ale kto by uwierzył, że leci się do Sofii, do domu. No kto???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz