Kraj wydaje sie tak pelny przeciwienstw, ze trudno wlasciwie
generalnie cos o nim powiedziec. Moze oprocz jednego: jest jak ciagly
trening umyslu. Nic tutaj nie jest takie, jak sie spodziewasz.
Niespodzianka czyha na kazdym kroku. Moze byc lepsza lub gorsza.
Niewiele rzeczy dziala tutaj wedlug znanych schematow. Ciagle musisz
stawiac czola nowym sytuacjom. Mozg nie zasypia. Jesli znasz polska i
niemiecka kulture, mozesz pobawic sie w odnajdywanie podobienstw. Wiele
rzeczy jest podobnych. Czsto czuje zapachy z dziecinstwa, widze obrazy,
ktore moglyby byc tylko wytworem mojej pamieci Polski poznych lat
osiemdziesiatych lub wczesnych dziewiecdziesiatych, sa jednak stad, dwa
tysiace kilometrow na poludnie i kilkaset na wschod. Oraz ponad 20 lat
pozniej. Chwile potem musze sie ocknac z mojej melancholijnej podrozy w
przeszlosc w nowoczesnym centrum handlowym, nowej, niesmierdzacej stacji
metra, placac za parking sms'em. Zaraz potem przejedzie mi prawie po
pietach Porsche Cayenne albo inna Toyota Cruiser podczas kiedy ja cudem
nie wykrecam sobie nogi na dziurawych chodnikach a Cygan pcha po
czteropasmowej ulicy szybkiego ruchu wozek z beczka na odpady ogrodowe, w
ktorym siedzi kobieta z dzieckiem na kolanach.
Nigdy nie widzialam kobiet chodzacych na co dzien na tak wysokich i cienkich szpilkach po tak dziurawych i krzywych chodnikach.
W
chwilach slabszego humoru mysle sobie "tacy jestescie wyfiokowani,
paznokcie macie zawsze pomalowane, buty na obcasach do nieba, a psie
kupy rozgniecione leza na dziurawach chodnikach. Nie wstyd?" I od razu
lapie sie na tym, ze gdyby ktos z Tubylcow mogl odczytac moje mysli,
stiewierdzilby, ze jestem nienormalna. Bo jaki to ma wszystko zwiazek??
Nigdy jednak nie mozesz myslec, ze wiesz, jak cos przebiegnie. Bo nie wiesz.
Ladujesz
w szpitalu, ktory jest w oplakanym stanie. W Niemczech lecznica dla
zwierzat w tym stanie nie bylaby dopuszczona do dzialania. Myslisz, ze
to koniec swiata a tu pojawiaja sie bardzo szybcy, nieksomplikowani,
kompetentni lekarze, ktorzy pomoagaja Ci natychmiast.
Pytam
kolezanke, gdzie moge sprawdzic, o ktorej godzinie odjezdza autobus
numer 11 spod Uniwersytetu. Patrzy na mnie zdziwiona i mowi: "Musisz isc
na przystanek i czekac az przyjedzie" :D
Tak tez robie. Ide na
przystanek, a tam cyfrowa tablica wyswietlajaca co do sekundy czas
oczekiwania na najblizszy autobus. Autobus Solaris, niskopodlogowy,
czysty, cichy, wszystko super.
Opowiadam to kolezance a ona na to sucho: "mialas szczescie, ze dzialala ta tablica"
Bulgarzy
wydaja sie za kazdym razem szczerze zaskoczeni, jesli opowiadam im o
pomyslnym przebiegu jakichs wydarzen w ich kraju. Wydaja sie zaskoczeni,
ze ich kraj w ogole jeszcze jakos dziala. A dziala calkiem niezle. Ale
im sie wydaje, ze w takich Niemczech to jest dopiero raj. Nie da im sie
tego wytlumaczyc. Tak chyba maja kraje postkomunistyczne, ze pragna na
zachod, pragna " do lepszego", uwazaja wlasna rzeczywistosc za gorsza i
majaca tylko racje bytu, jesli zaprowadzi na zachod.
A ja lubie ten klimat. Meczyl mnie ten uspiony dobrobytem stan umyslu wiekszosci ludzi na zachodzie.
Tam wcale nie jest wszystko lepsze. Kilka rzeczy, owszem, ale nie az tak bardzo wiele.
A
przede wszystkim, mam wrazenie, ze choc tutaj status materialny
przecietnego Bulgara jeszcze dlugo nie bedzie mogl sie rownac z
przecietnym Niemcem, Bulgarzy sa szczesliwsi.
Nawet jesli ciagle sie dziwia, ze ich kraj istnieje, a nas, obcokrajowcow maja ochote wrecz za to przepraszac...